Jak ty to wytrzymujesz?

Stałam przy ladzie w barze. Stałam i usilnie starałam się nie być tam gdzie byłam,
bo za moimi plecami płynęły w świat wulgaryzmy prawie niemącone innymi słowami.  Trudno się słuchało i choć kusi mnie ogromnie, to nie przytoczę nawet odrobiny 'kwiecistych” porównań, bo… bo nie. Po prostu nie chcę. A kto chce, niech bierze na wiarę to, że było ich dużo. O wiele za dużo. Moje uszy bolały, serce krwawiło a dusza płakała.
Ale jakoś dotrwałam do końca. Lecz wcześniej przypomniałam sobie, że mam Anioła Stróża, więc zawołałam „ratuj!” właśnie po to, żebym wytrwała, bo już, już, już miałam ochotę odwrócić się i być niemiłą. Chyba mi pomógł, bo jednak niemiłą nie byłam. Pomyślałam tylko – biedny jesteś Aniele Boży stróżu tego pana. Musisz słuchać tego codziennie, niezmiennie – słowa jak szpile, kłujące i bolesne. Jak ty to wytrzymujesz?

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.