„Ustąp teraz, bo tak godzi się …”

Pozwól teraz, wysłuchaj. To słowa które dość często kierowałam do dziecka i kieruję
je nadal, bo mimo dorosłego już wieku wciąż wydaje się być moim małym synkiem.
Kiedy zmaga się z rzeczami, co do których wiem, że obiera błędną drogę staram się go powstrzymać i pokazać, że można inaczej, że warto się zatrzymać i przemyśleć to jeszcze raz, ze można poszukać wskazówek i odpowiedzi gdzie indziej. Czy to zamach na jego wolność? Myślę, że to raczej wyraz troski i miłości. I chciałabym, żeby zawsze tak to postrzegał.

Gdy miałam trochę mniej lat, wydawało mi się, że w nauczaniu Kościoła pełno jest słów typu: tak nie rób, tego nie rób, nie rób po swojemu, tylko pomyśl, co Pan Jezus by zrobił… . Nie za bardzo to wszystko do mnie przemawiało. Często też tak odbierałam słowa Pana Jezusa tak, jakby były próbą ograniczania mojej suwerenność. Jego „posłuchaj, ustąp”
było dla mnie wstępem do tego, co chce zmienić w moim życiu. A ja bałam się tych zmian, zakładając, że to na pewno nic dobrego. Byłam przekonana, że to ja najlepiej wiem jak, dokąd, kiedy i którędy. W moim odczuciu Bóg mi zakazywał i nakazywał. Nie widziałam
w tym troski i miłości.
Teraz spoglądam na to inaczej. Może to kwestia doświadczenia, może łaski, a może jednego i drugiego razem. Ale dziś wiem, że słowa „ustąp teraz” skierowane przez Pana Jezusa do Jana są wyrazem pokory i miłości, nie władzy. Pokory wobec Bożego planu
i miłości do człowieka. Jezus nic nie narzuca i nie zmusza. Prosi.

Jan posłuchał i ochrzcił Pana, choć mógł w swej logice dojść do wniosku, że przecież
wie lepiej i upierać się oczekując od Jezusa chrztu. Ja też mogę nie posłuchać. Mogę
też nie ustąpić i trwać w swoim uporze. Ale do czego mnie to doprowadzi? Jeśli Bóg podpowiada mi najlepsze z możliwych rozwiązań na dziś, na tu i teraz, to jeśli posłucham
i ustąpię, osiągnę najlepsze z możliwych rozwiązań.
Skąd ta pewność? Z przesłania miłości i doświadczania tej miłości w codziennym życiu. Bóg kocha, a ja już to wiem i powoli uczę się słuchać i zatrzymywać, żeby pomyśleć,
żeby odpuścić.
I widzę, że to naprawdę działa – moje życie nabiera łagodności jakiej do tej pory nie miało. Muszę tylko wciąż wracać do tych słów, które usłyszał Jan: „ustąp”, bo wciąż jestem jak dziecko – szybko zapominam.

* zdjęcie Pixabay

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na  „Ustąp teraz, bo tak godzi się …”

  1. Ppp pisze:

    Widziałem setki przypadków, gdy zmiana wynikała z tego, że komuś się nudziło, a na koniec się okazywało, że nie było warto zaczynać grzebaniny. Nawet, jeśli nie było gorzej (tak też bywało), to nie było na tyle lepiej, by trud włożony w zmianę był opłacalny. Dlatego uważam, że opór jest naturalny, a zbyt łatwe ustępstwa najprawdopodobniej błędne.
    A to, że proponujący zmiany kieruje się miłością nie ma żadnego znaczenia – tu znaczenie ma obiektywna wartość zmian. Kochający może się mylić, więc odrzucenie zmiany nie musi oznaczać odrzucenia miłości.
    Pozdrawiam.

    • Dorota pisze:

      Zgadzam się, miłość czysto ludzka nie warunkuje sukcesu, bo nie jest doskonała. Jednak jest taka miłość, która jest doskonała, Boga do człowieka. Jej warto zaufać, posłuchać jej podpowiedzi. Ta Miłość jest gwarancją dobra szeroko rozumianego i o niej pisałam.

Możliwość komentowania została wyłączona.