Potrójne zwiastowanie

Kiedy przeczytałam dzisiejszą Ewangelię, z uśmiechem wróciłam do ostatnich jej słów: „Wtedy odszedł od Niej anioł”. I pomyślałam – no tak, w tym przypadku anioł nie musiał się martwić, czuwać. Nie musiał być „ku pomocy”, strzec duszy i martwić się jak zaprowadzić do żywota wiecznego. Maryja była bezpieczna, bo szła prostą, najświętszą
z dróg. Pełna wiary, ufności i oddania Bogu  nie błądziła i nie upadała, więc Anioł Stróż
nie musiał pędzić Jej na ratunek. Chociaż ktoś taki jak ona byłby zapewne jego wymarzonym podopiecznym. W przeciwieństwie do mnie. Mnie niejednokrotnie musi stopować lub wyciągać z opresji. Jest moim kołem ratunkowym.

Anioł odszedł ale wcześniej przekazał Maryi niecodzienną nowinę. Została wybrana przez Boga na matkę Jego Syna. Co zrobiła Maryja wiemy. W swojej pokorze i ufności powiedziała Bogu „tak”, choć wydawać się mogło że to krótkie słowo przekreśli jej młodość, marzenia, przyszłość. Mówiąc „fiat”, nie wiedziała czy będzie mogła jeszcze być żoną czy już nie, czy Józef będzie chciał iść z nią przez życie mimo tak nieoczekiwanych okoliczności. Miała prawo obawiać się, że oskarży ją i wycofa złożoną deklarację wspólnej przyszłości. I choć za moment mogła zostać ówczesną panną z dzieckiem,
z konsekwencjami, które dalekie były od współczesnej akceptacji takiej sytuacji,
to przyjęła Bożą wolę i na słowa zwiastowania odpowiedział zgodnie z Jego wolą.

Rozmyślając o całej tej historii zauważyłam jeszcze niby niewiele znaczący Boży gest.
Bóg przekazuje Maryi kolejną nowinę, kolejne zwiastowanie: „A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna…”. Tymi słowami mówi jakby – nie dziw się Maryjo, ja naprawdę wszystko mogę. Twoje niepokalane poczęcie i poczęcie dziecka przez Elżbietę to elementy mojej układanki. Nie jesteś sama. Czy to ku pokrzepieniu? Nie wiem, ale ja poczułabym się raźniej.
I jeszcze Józef, którego w tym fragmencie brak. Cichy bohater drugiego planu. On też miał swoje zwiastowanie. I on też powiedział Bogu „tak”, choć mógł postąpić zgoła inaczej.

Ufność, wiara i odwaga tych dwojga zmieniły świat. Jaki byłby dziś bez ich zawierzenia Bogu?
I jeszcze  jedna refleksja. Bóg wyznaczając takie role Maryi, Józefowi wiedział, że uniosą to, co miało nadejść. Wiedział, bo wie o tym co było, jest i będzie.
Chyba podobnie jest z nami. Bóg wie, że poradzimy sobie na każdej drodze dla nas przygotowanej, bo nie daje nic ponad nasze siły. Do nas tak naprawdę należy tylko powiedzenie „tak”.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.