„Czuję się jak z krzyża zdjęta lub zdjęty”. Tyle razy to słyszałam i pewnie sama wiele razy tak powiedziałam, pomyślałam. Tylko, czy ja naprawdę wiem co to znaczy? Czy ja mam chociaż blade pojęcie o tym, jak czuje się człowiek, który najpierw jest skatowany, później wręcz przewleczony w skwarze południowego słońca przez nierówne, raniące stopy ścieżki? Upadający, bez sił, dźwigający belki zbyt ciężkie nawet dla wypoczętego, zdrowego, silnego mężczyzny…. . Jak może czuć się człowiek, któremu głowę zorano ostrymi kolcami suchych cierni i nie pozwolono w drodze odpocząć?
Nie mogę mieć o tym bladego pojęcia. Mogę jedynie zrozumieć jak czuje się ktoś, kogo stawia się przed niesłusznymi zarzutami. A i to czasem jest wystarczająco trudne, żeby umieć się podnieść.