Pierwsza Księga Mojżeszowa 22,1
Po tych wydarzeniach wystawił Bóg Abrahama na próbę i rzekł do niego: Abrahamie! A on odpowiedział: Otom ja. I rzekł: Weź syna swego, jedynaka swego, Izaaka, którego miłujesz, i udaj się do kraju Moria, i złóż go tam w ofierze całopalnej na jednej z gór, o której ci powiem. Wstał tedy Abraham wczesnym rankiem, osiodłał osła swego i wziął z sobą dwóch ze sług swoich i syna swego Izaaka, a narąbawszy drew na całopalenie, wstał i poszedł na miejsce, o którym mu powiedział Bóg. Trzeciego dnia podniósł Abraham oczy swoje i ujrzał z daleka to miejsce. [….]
Potem związał syna swego Izaaka i położył go na ołtarzu na drwach. I wyciągnął Abraham swoją rękę, i wziął nóż, aby zabić syna swego. Lecz anioł Pański zawołał nań z nieba i rzekł: Abrahamie! Abrahamie! A on rzekł: Otom ja! I rzekł: Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic, bo teraz wiem, że boisz się Boga, gdyż nie wzbraniałeś się ofiarować mi jedynego syna swego. A gdy Abraham podniósł oczy, ujrzał za sobą barana, który rogami uwikłał się w krzakach. Poszedł tedy Abraham, a wziąwszy barana, złożył go na całopalenie zamiast syna swego.
Ile razy słyszałam ten fragment, tyle razy buntowałam się słowami : „jak możesz Panie Boże wymagać od ojca takiej ofiary? Jak możesz? A Ty Abrahamie – co z Ciebie za ojciec, skoro bez chwili wahania chcesz zamordować syna?”
Aż przyszedł moment, kiedy powiedziałam: „dobrze, nie rozumiem o co w tym chodzi, ale Ty Boże wiesz. I to jest najważniejsze – Twój plan działania”.
I to był początek, pierwszy krok do zrozumienia. A później przyszło olśnienie. ZAUFANIE. O to Ci chodzi Panie Boże. Chcesz żebym zaufała, tak po prostu, niemal w ciemno. Żebym zdała się na Ciebie, przyjęła TWOJĄ wolę. Uwierzyła, że skoro Ty tego chcesz, to znaczy, że to będzie prowadzić do mojego dobra. I wszystko, cokolwiek wydarzy się w moim życiu, czegokolwiek zażądasz będzie temu służyć. Mój płacz, upadek, bezsilność to też moment, kiedy mam powiedzieć ufam…
Każdego dnia czekasz, żebym tak jak Abraham powiedziała oto jestem. Choć nie rozumiem, niech będzie tak jak chcesz, bo przecież mnie nie skrzywdzisz. Ty jeden wiesz, co będzie dla mnie najlepsze, bo kochasz mnie mocniej niż mogę sobie to wyobrazić, więc powinnam zaufać.
*
Pamiętasz Boże jak zaprosiłeś Marka do zaśpiewania psalmu? Nigdy nie śpiewał psalmu, nawet uważał, że tego nie umie. Ale powiedział „dobrze Boże, skoro tego chcesz…”. Powstrzymałeś go, ale już wiedziałeś, że możesz na niego liczyć, że on Ci zaufał.
Chcę, żebyś i na mnie mógł liczyć.