Mój syn, mój talent

Odkrycie, że nie należy do mnie, to tak naprawdę proces, który trwał kilka, może kilkanaście lat. Nie stało się to ani dziś, ani wczoraj. Ale wczoraj przyszła refleksja,
że przecież moje dziecko jest jak ewangeliczny talent. Wcześniej zaborczo myślałam,
że jest moją własnością. Krew z krwi, ciało z ciała. Ja go urodziłam, pielęgnowałam, poświęcałam mu swoją uwagę, ofiarowywałam nieprzespane noce, karmiłam, opatrywałam rany, pocieszałam, uczyłam nowych słów, pokazywałam świat. I kiedy stawiał pierwsze bezradne kroki, wydawało mi się, że beze mnie nie istnieje. Moja cząstka, moja miłość. Kiedyś on częścią mnie, teraz cząstka mnie w nim, czyli to, co „wziął” ze mnie, z moich słów, wskazówek, pouczeń. Może mój uśmiech, a może mój zachwyt nad światem.
Mój syn – dla mnie znaczyło moje prawo do wychowania go po swojemu, według własnego pomysłu i planu.

Wczoraj moje myśli zmieniły tor. Wywróciły świat do góry nogami. Mój syn – moje serce nie należy do mnie. Bóg, jak majętny Pan dał mi go po to, żebym mogła się nim zaopiekować. Powierzył mi swój najcenniejszy dar – swoje dziecko. Dziecko, które należy do Niego. To On dał mu życie, tchnął ducha. On ukształtował go w łonie matki, w moim łonie. I „wyjechał” oddając mi go pod opiekę. Obdarzył mnie zaufaniem.
Kiedyś „wróci”, wezwie mnie przed swoje oblicze i zapyta, co uczyniłam z Jego majątkiem.
Czy pomnożyłam czy tylko przechowałam? Czy byłam przykładem? Czy nauczyłam kochać Boga i ludzi, składać ręce i zginać kolana? Czy pokazałam jak dzielić się tym, co się posiada, pocieszać płaczących, szanować życie, kochać prawdę i odróżniać dobro od zła?
I czy wspierałam ten Skarb modlitwą?

Mały Talent urósł. Dziś już nie noszę go na rękach, nie rozbija kolan i sam wyciera nos. Jest dużym Talentem. Ale czy w Twoich oczach Panie też? Czy kiedyś powiesz mi tak
jak pierwszemu i drugiemu słudze: „Dobrze sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości swego Pana”?

Jeszcze jest czas, żeby bardziej się postarać. Dziękuję Boże za ten czas.

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.