Rozważam drugą tajemnicę bolesną. Biczowanie.
Widzę ten moment, kiedy bicz uderza w plecy, rani ciało, rozrywa skórę. Ten widok przeraża. Zamykam oczy, tak jak na filmie, kiedy obrazy aż bolą. Chcę uciec od tego widoku, za trudny do zniesienia. Jeśli zamknę oczy i nie będę nic widziała, to może
ból zniknie.
Odkrywam, że podobnie jest w moim w życiu, kiedy grzeszę zamykam oczy. Jestem jak małe dziecko, które kiedy zasłoni oczy myśli, że jest niewidoczne. Jeśli ja zamknę oczy
na mój grzech, to może on zniknie? Może nikt go nie zobaczy? Nikt, to znaczy On też nie. Logika dziecka.
„To nie gwoździe Cię przybiły, lecz mój grzech…..”
No właśnie – nic nie pomoże zamykanie oczu na prawdę. Każdy mój grzech jest jak uderzenie biczem, każdy rani i zadaje ból. Tak się dzieje, chociaż nie chcę tego widzieć.