Najpierw nowocześnie. Jadę autobusem, ze mną siostra zakonna. Chyba franciszkanka sądząc po habicie. Nie rozmawia z nikim, nie drzemie i nie prowadzi telefonicznego dialogu. Różańca też nie odmawia. Ale wyjmuje tablet i …. modli się Liturgią Godzin.
A teraz tradycyjnie. Jadę metrem. Jak zwykle rano – tłok, kolorowo, różnokulturowo. Obok mnie stoi chłopak. Przystojny, wiek studencki. W ręku trzyma różaniec i w cichej modlitwie przesuwa paciorek po paciorku. Po przeciwnej stronie stoi drugi, w podobnym wieku. Typ zabijaki. Coś czyta. Z zaciekawieniem podglądam – „Dzienniczek” Siostry Faustyny.
Mówią, że Kościół się starzeje, nie idzie z postępem. Mówią, że młodzi od Kościoła uciekają, bo kto chciałby żyć tak, jak on naucza. Mówią, że Kościół to mohery
i ciemnogród.
Niech sobie mówią 😉