„Herod kazał pochwycić Jana i związanego trzymał w więzieniu, z powodu Herodiady, żony brata swego Filipa, którą wziął za żonę. Jan bowiem wypominał Herodowi:
Nie wolno ci
mieć żony twego brata”
Jan powiedział to co czuł, co uważał za słuszne, przywołał prawo. Miał w sobie odwagę, żeby zwrócić uwagę Herodowi. Nie bawił się w ubieranie słów i dyplomację. Powiedział wyraźnie: ” Nie wolno ci”. Dlaczego to zrobił? Przecież musiał mieć świadomość tego,
na co się naraża.
Czy ja tak potrafię? Czy umiem powiedzieć temu, kto źle postępuje: „stop, nie rób tak, nie wolno Ci”? Dlaczego tego nie robię? Ze strachu, dla świętego spokoju, ze źle pojętej zasady niewtrącania się w czyjeś życie? I czy umiem powiedzieć tak samej sobie?
Na krzyżu misyjnym kościoła na warszawskich Jelonkach przeczytałam wczoraj:
„Ratuj duszę swoją i brata swego”. Idealne podsumowanie do dzisiejszej Ewangelii.