Wybór podjęty z miłości

Dostałaś od taty dom. Stan półsurowy, ale to tylko powód do radości. Masz pole do popisu. Możesz go urządzić po swojemu. Zapraszasz projektanta wnętrz, planujesz upiększenia, nawet drobne poprawki. Nie podobają ci się okna – trzeba trochę powiększyć. Podobnie balkony ale z kolei kuchnia zdecydowanie za duża – pomniejszysz, dzięki czemu zyska salon. Teraz będzie tak, jak sobie wymarzyłaś. Jeszcze trochę kosmetyki i będzie cudownie. Wygładzenie ścian, wosk na podłogi, drogie meble, kwiaty i kolorowe dodatki. Pięknie. Duży trud, ale się opłacał. Wiesz jednak, że ten raj może przestać się podobać. Zarówno meble, jak i dodatki mogą się znudzić. Trzeba będzie wciąż coś upiększać, odświeżać, zmieniać. Nie chcesz, żeby twój dom stał się szary, nijaki i brzydki. Zatrudniasz więc panią do sprzątania i ogrodnika. Raz na jakiś czas kontaktujesz się z ekipą od aranżacji wnętrz. Znają się na najnowszych trendach i dają ci pewność, że jesteś na czasie – twój dom nie starzeje się, jest wciąż świeży i pociągający. Twój dom – twoja duma i radość.
I nagle dowiadujesz się, że chce się do niego wprowadzić twoja mama. Nie było jej
w twoim życiu, nie myślałaś, że wróci. Nie miałaś żadnych planów z nią związanych.
Po co ci ona teraz, kiedy ułożyłaś sobie życie, kiedy urządziłaś dom, osiągnęłaś spokój
i w tym błogostanie chcesz cieszyć się z życia? Dlaczego chce ci popsuć radość?
Wiesz, że wejdzie w twoje życie jak huragan – będzie po swojemu przestawiać meble, gotować w kuchni kapustę i porozrzuca w przedpokoju buty. Na tarasie pojawią się tony gazet i zmusi ogrodnika do posadzenia niemodnych chryzantem. Trzeba będzie odstąpić
jej któryś z pokoi. Ale który? Przecież każdy jest potrzebny. Bibliotekę, salon? Może ten,
w którym nocują goście? Masz mętlik w głowie. Chcesz uciec od tego, szukasz jakiejś wymówki. Nie chcesz pozwolić na to, żeby ktokolwiek wkroczył w twoje uporządkowane życie, żeby ktokolwiek miał na nie jakikolwiek wpływ. Sumienie jednak potwornie znęca się nad tobą . Wciąż powtarza, że to przecież twoja matka. I co z tego, że jej nie chcesz – nie możesz przecież tak po prostu jej wyrzucić… Szukasz drogi wyjścia, pomocy i zrozumienia u przyjaciół. Zdania są podzielone. Jedni mówią wyrzuć ją, bo zatruje ci życie a inni – nie możesz tak. Po prostu nie możesz.
Nie jesteś szczęśliwa. Twój dom nie jest już tylko twoim domem. Widzisz jak się zmienia, jak pojawiają się rzeczy, których nie chcesz. Nie czujesz się jego panią, bo zaczyna żyć innym życiem. Życiem innego domownika. Liczysz jednak na to, że jest to stan przejściowy. Może mama wyjedzie, może zmieni zdanie, może znajdzie inny dom, może… Nie wiesz właściwie, co znaczy to „może”, ale nie chcesz tak żyć. Płaczesz po nocach marząc, żeby było jak dawniej. Spokój, cisza i tylko twoje plany. Twoje życie i tylko twoje wybory.
Kiedy powoli, bardzo powoli zaczynasz przyzwyczajać się do myśli, że podzielisz swoje poukładane dotąd życie z kimś, kto myśli, czuje i żyje zupełnie inaczej niż ty, nagle jak grom z jasnego nieba spada na ciebie kolejna informacja. Twoja mama jest bardzo chora.
……………………………………………………
Cisza, pustka, szok, nie wiesz jak żyć. To nie tak miało być. Tak wiele zainwestowałaś
w siebie, w swój dom i w marzenia.
Choroba okazuje się ciężka. Już wiesz, że twój dom zamieni się w szpital. Kanapę w salonie zastąpi szpitalne łóżko. Na zabytkowej komodzie staną rzędy butelek, pudełka z tabletkami, waciki, gaziki, maści, rurki, pieluchy. Tak – to na razie tylko widmo pieluch,
ale i tak już przeraża. Wiesz, że od tego momentu przestaniesz być ty, a będzie ona. Świat – twój świat będzie się kręcił wokół potrzeb twojej mamy. Będziesz jej opiekunką, pielęgniarką, jej oknem na  świat. Nie wiesz jak długo, nie wiesz czy dasz radę, ale kiedy widzisz jej przerażenie, jej ból i jednocześnie to, jak szuka w tobie nadziei, to wiesz, że nie masz wyjścia. I mimo, że dom przestanie pachnieć kwiatami, a ty nie prześpisz w całości żadnej z wielu nocy, to nie potrafisz inaczej.
Czasem jednak w cały ten zamęt wkrada się podstępne, nowoczesne i zdradliwe pytanie –
a może jej pomóc, może lepiej by było, żeby…. Szwajcaria? W Polsce nie można, ale przecież ulżyłabyś jej. Jej czy sobie? Tęsknisz za zapachem kwiatów w domu? To spójrz jej w oczy i powiedz, że tak będzie lepiej. Zabierz jej nadzieję. Jeśli potrafisz.

***

Dostałaś od taty życie. W stanie półsurowym –  sama możesz go kształtować, budować siebie, odpowiadać za to kim będziesz. Dostałaś też wolność, więc możesz zrobić z tym życiem co tylko chcesz. Tworzysz więc siebie, na swój własny sposób i według własnego pomysłu. Zmieniasz kolor włosów, fryzurę, malujesz paznokcie, może powiększasz biust, rzeźbisz brzuch i pośladki.  Dbasz o siebie może bardziej niż o własny dom. Kosmetyczka, fryzjerka, masażystka, basen, Spa. Kolory, zapachy, ciuchy, diety i wolność. Żyjesz życiem, które należy do ciebie. Wierzysz w wieczną młodość, i dążąc do ideału starasz się zatrzymać czas. Masz tyle planów, chcesz cieszyć się tym co masz i osiągnąć jeszcze więcej.
I nagle dowiadujesz się, że do twojego ciała ktoś się wprowadził. Obcy? Nie, to ktoś z twojej rodziny. Ktoś, kogo powinnaś kochać. A jednak… Nie przewidziałaś tego, że będzie chciał
z tobą zamieszkać. Patrzysz na swoje zaplanowane życie i nie wiesz, czy cieszyć się,
czy płakać. Przecież ten ktoś przez dziewięć miesięcy będzie zmieniał twoje ciało o które tak dbałaś. Może zmusić cię do jedzenia tłustych rzeczy, a może pozbawić wszelkiego smaku. Jest zdolny też przekonać cię do rezygnacji z wielu ekstremalnych wyzwań. Najprawdopodobniej narzuci swój czas snu i wypoczynku, a później poplami ściany, porozrzuca zabawki, zabierze twój czas i zweryfikuje większości twoich planów na życie.
Na wiele dni, miesięcy, lat. Trzeba będzie zorganizować mu pokój, łóżko, miejsce w szafie. Poświęcić mu najpierw swoją figurę, a później pół życia, masę czasu i pieniędzy. Ale skąd do licha wziąć te pieniądze? A kosmetyczka, fryzjerka, siłownia – kiedy? I za co?
Są tacy, którzy znając twoje marzenia i plany, będą przekonywali, żebyś z nich nie rezygnowała. Na „obcego” przyjdzie jeszcze czas. Dla nich jest tylko jedno wyjście. Podpowiedzą, doradzą. Znajdą miejsce. I nie musi to być Szwajcaria…
Doradzą, czy zdradzą? Nie takiego wsparcia potrzebujesz.
Powoli jednak oswajasz się z nową sytuacją, ponownie układasz plany, rezerwując w nich czas również dla siebie. Już jest prawie dobrze. Zmieniasz swój świat i swoje priorytety,
i wtedy nagle dowiadujesz się, że twój „obcy” jest poważnie chory. Twój „obcy”, który stał się już jakby mniej obcy.
………………………………………………….
Szok. Rozpacz. Łzy. Nie wiesz jak żyć. Nie tak miało być. Zaledwie chwilę wcześniej przewartościowałaś cały swój świat i na nowo poukładałaś puzzle na przyszłość… Tak wiele zainwestowałaś w siebie, w życie, które miało być rajem, spełnieniem. A teraz musisz poświęcić to wszystko komuś, kogo miało nie być? Komuś kogo nie zapraszałaś? Komuś kto jeśli już miałby być, to niechby był zdrowy? Czy to już koniec marzeń?
Nie znasz choroby z którą przyjdzie ci się zmierzyć. Nie wiesz czy długo, czy na zawsze…  Nie wiesz nic poza tym, że nie będzie to łatwe. Będą przewidziane wcześniej pieluchy,
ale one teraz wydają się bajką przy widmie leków, zastrzyków, rurek, przetoki, operacji, niedowładu, porażenia, zniekształceń… Nie wiesz czego się spodziewać i nie wiesz czego się bać, ale boisz się mimo tego – coraz bardziej. Dużo nowych informacji, brak wiedzy. Poszukiwania.Wyobraźnia odbiera ci zdrowy rozsądek i podpowiada koszmarne rozwiązanie. Widzisz siebie w roli pielęgniarki, niańki, opiekunki. Już teraz nie śpisz,
a przecież przed tobą jeszcze tyle nieprzespanych nocy. Czujesz, że tracisz siebie i wtedy słyszysz gdzieś głosy, że to twoje ciało i twoje prawo. Te głosy dają ci prawo wyboru. Usprawiedliwiają twoją słabość i wątpliwości. Tłumaczą, że nie musisz tak żyć i że to,
co ci proponują będzie lepsze dla ciebie i dla dziecka.
Naprawdę lepsze? Spójrz w oczy tego „obcego” – masz przecież USG – popatrz i zapytaj,
czy on tego chce? I spoglądając w te małe oczka i powiedz mu, że musi odejść – jeśli potrafisz. Jeśli umiesz pozbawić go miłości.

Eutanazja od aborcji różni się tylko wiekiem człowieka. I jedno i drugie jest śmiercionośne. Nie wolno tego zakłamywać nazywając jakkolwiek inaczej.
A miłość jest decyzją, nie wypadkową emocji, które uwarunkowane są chwilą. Chwilą czasem bardzo trudną.

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.