Dlaczego złe myśli nurtują w waszych sercach?

Kiedy kilka lat temu stan zdrowia mojej siostry (sister, z dedykacją dla Ciebie ;)) postawił nas w stan pełnej gotowości odkryłam, że myślenie jest moją pasją. Lubię myśleć i lubię robić to świadomie. Wtedy, kiedy ważyły się losy zdrowia, sprawności i życia mojej kochanej Asi, działałam jak automat. Każda myśl związana była bezpośrednio lub pośrednio z nią. Rejestrowałam, analizowałam, przetwarzałam, ustalałam, planowałam
i działałam. Owszem, myślałam ale po pierwsze właściwie tylko zadaniowo, a po drugie
na pewne myśli po prostu sobie nie pozwalałam. Bo jak mogłam pozwolić na to,
by pojawiał się w nich strach? Jak mogłam myśleć, że coś pójdzie nie tak, że się nie uda? Nie mogłam. Takie myślenie odebrałoby mi siłę i nadzieję. Być może, a może na pewno odebrałoby je również innym. Zamknęłam się na nie ale ono nie odpuszczało.
To była walka, w której mobilizowałam wszystkie siły. I kiedy mogłam już odrobinę, odrobinkę odpuścić, kiedy pewien etap mieliśmy za sobą, a pacjentka była w dobrych rękach, ze sprawdzonymi przez nas odruchami, z nadzieją przekazaną przez lekarzy
i pod czułym okiem mamy, odpuściłam.
Pamiętam, jak położyłam się na kanapie, odłączyłam się od jakichkolwiek bodźców zewnętrznych i pozwoliłam sobie na to, żeby świadomie pomyśleć. Zebrać myśli, uporządkować je, pozwolić im płynąć. Daleka byłam jeszcze od delektowania się tą chwilą
i pamiętam jak bardzo tęskniłam za ładem w mojej głowie. A może w sercu? Chyba właśnie wtedy odkryłam, że myśli nie płyną tylko z głowy, ale właśnie z serca.

Jest taki fragment w dzisiejszej ewangelii (Mt 9,1-8) w którym Jezus po uzdrowieniu paralityka zauważa, że złe myśli nurtują w sercach niektórych uczonych. Zastanowiło
mnie to. Dlaczego nie powiedział, że w ich głowach? Przecież to rozumowi przypisane
jest myślenie.
Jest najwyraźniej wiele prawdy w tym, że to jednak serce jest miejscem naszych najgłębszych rozważań, najprawdziwszych myśli i wiernych postanowień. Tym naszym sekretnym (jednak nie dla Niego) miejscem, w którym rozkwitają, rozwijają się nasze zadumania, przemyślenia. Serce jest tym centrum, w którym świadomie możemy
je rozwijać, pielęgnować, udoskonalać, kontrolować, ukierunkowywać. I jednocześnie dokonywać selekcji lub naprawy tych złych.
Uwielbiam ten stan, te chwile, te myśli, które wypływają z serca. Lubię z nimi być, dać im
i sobie czas na wspólne falowanie, unoszenie się, odkrywanie, dojrzewanie. Cieszy mnie
i uspokaja przyglądanie się im w ciszy i spokoju, poznawanie ich ładunku emocjonalnego, wyciszanie tych gorszych i wzmacnianie lepszych. Właściwe ich rozpoznanie daje mi szansę na zmianę, na to by nawet te słabsze lub złe stały się budujące i odważne.
Lubię również dzielenie się nimi, takimi już uporządkowanymi – myślami „przemyślanymi”.
Tak, zdecydowanie lubię  sobie pobyć sam na sam z moimi myślami, z moim sercem.

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.