Święci na każdy dzień

U chrześcijańskiej mamy https://https://mamma.blog.deon.pl/  przeczytałam dzisiaj piękny tekst „TOP 5, czyli dlaczego nie obchodzę Święta Zmarłych”. Sprowokował mnie on do rozmyślań nad tym, kto z długiego pocztu świętych jest mi najbliższy.
Okazało się, że w mej słabości niejako intuicyjnie wybrałam św. Antoniego z Padwy.
Z nim rozmawiam najczęściej. Rozmawiam? Właściwie zamęczam go prośbami
o interwencję. Czasem „biorę pod włos” pytając, kto jeśli nie ty? A czasem wręcz zapędzam do roboty, wmawiając mu, że od tego przecież go mam. Nie wiem, jak to wytrzymuje,
ale nie zawiódł mnie nigdy.
Zaraz po nim jest święty Krzysztof. A właściwie, to nie wiem, czy nie przed nim. Za każdym przecież razem, kiedy wsiadam do samochodu, to jego przywołuję. Krótką prośbą „święty Krzysztofie prowadź” wyznaczam mu zadanie na tę konkretną chwilę. Pochwalę go – spisuje się świetnie!
Święta Faustyna – rzadko wzywam, ale podziwiam. Za siłę w kruchym schorowanym ciele. Za to, że tak dzielnie upominała się o to, czego oczekiwał od niej Pan. Niewiele miała wokół siebie wsparcia i zrozumienia, za to moc podejrzeń i oskarżeń. A jednak w swej pokorze
i wytrwałości przybliżyła nam to, czego tak bardzo potrzebujemy – miłosierdzie. Wielka kobieta. Dla mnie niedościgniony wzór.
Józefina Bakhita – święta szczęściara. Kiedy poznałam jej historię, zrozumiałam, co znaczy dziękować Bogu za wszystko. Za każde doświadczenie, każdego człowieka, każdą chwilę życia. Ona – niewolnica, skradziona i sprzedana, bita i poniżana dziękowała swoim oprawcom, bo uważała, że to dzięki nim trafiła do miejsca, gdzie mogła spotkać Boga. Mogła stać się chrześcijanką. Staram się tak jak ona – dziękować za wszystko i czasem mimo wszystko.
I jeszcze św. Jan Bosco – genialny wychowawca. Dlaczego jest mi tak bliski? Dlatego,
że tak bardzo kochał młodzież. I dlatego, że widział potrzeby ale i potencjał w dzieciakach, które kochała tylko ulica. Dał im dom, naukę i pracę. Ale przede wszystkim dał nadzieję. Jego genialna myśl „wychowanie jest sprawą serca” stała się moją myślą.

Święci na każdy dzień? Wynika z tego, że jednak na każdą chwilę 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.