Postanowienie

Wielki P­­ost się zaczął a ja wciąż próbuję zadać sobie zadanie. Szukam pomysłu na wielokpostne postanowienie. Myślę nad tym już chwilę i nic. Słodycze odpadają,
bo to trochę nie bardzo po raz kolejny podejmować trud, który podejmują małe dzieci.
A ja przecież jestem już bardzo dużym dzieckiem i powinnam zawalczyć o coś więcej. Zresztą, czy to naprawdę byłoby wyrzeczenie,
czy raczej dieta cud?
Myślę, myślę i nawet uciekam się do przypomnienia sobie, że przecież mam magistra
(to taki rodzaj żartu, którym ktoś mnie ostatnio rozbawił). Ale poważnie mówiąc, czuję,
że chcę… Bardzo chcę w tym Wielkim Poście podjąć trud, który byłby nie tylko moim umartwieniem, ale i darem dla Niego.
I jeszcze, żeby ten mój wysiłek zaowocował czymś, co pomoże mi ulepszyć i umocnić siebie.
Tak marzy mi się, żeby te czterdzieści dni było nie tyle tylko wyrzeczeniem, co wielbieniem
w wytrwałości. Żeby coś, co postanowię było początkiem drogi, która będzie umacniała się z każdym kolejnym upływającym dniem Wielkiego Postu. I nie zakończy się.
Będzie prowadziła mnie dalej.
I wymyśliłam. To przyszło jak olśnienie. Nie jak burza, ale jak delikatny powiew
i muśnięcie policzka. I jak uwielbiana przeze mnie delikatna morska bryza.
Postanowiłam, że będę z całych sił starała się być dobra dla ludzi. Lepsza niż jestem,
bo dobroć to chyba jeszcze daleka droga.
Porozstawiam sobie wokół znaki, które będą przypominały mi: nie warcz! Nie oceniaj!
Nie krytykuj! Nie obmawiaj! Nie plotkuj! I takie, które otworzą moje „szeroko zamknięte” oczy: zobacz, on cierpi! Popatrz, potrzebuje twojej pomocy! Zatrzymaj się zauważ ten ból
i zagubienie!
Postanowiłam. Zaczynam już dziś, teraz i sama za siebie trzymam kciuki.

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.