Nikogo nie zmienię

To co dziś, to raczej żadne odkrycie. A może jednak? Może olśnienie, odnalezienie światełka w mroku?

Nikogo nie zmienisz, ale możesz sprawić, że on sam będzie chciał się zmienić.

To jest sedno mojej pracy i do tego powinnam wracać. Ba, wręcz chcę wracać, bo wtedy
jest o wiele łatwiej.
Ta refleksja pomaga nie płakać nad porażką, nie zżymać się, że tak się starałam i nic, że tyle daję, a groch odbija się od ściany…  Gdy wracam do niej, nie czuję niemocy, bo MOC przychodzi z góry przez zrozumienie.
Nie zmuszę nikogo, żeby był inny, żeby chciał być lepszy, żeby pracował nad sobą, zmieniał swoje życie i miał nadzieję. Ale spróbuję pokazać, że ta nadzieja jest, że można inaczej,
że zawsze jest szansa, że każdy jest cudem, choć czasem odrzuconym…
I dam siebie, z moją siłą, którą Ty mi dasz. Wierzę w to, bo wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.