Rzecz o dźwiganiu krzyża

Jest taka historyjka obrazkowa – dwie osoby idą drogą i niosą krzyże. Każda swój. Jedna idzie wytrwale a druga, nie mogąc udźwignąć ciężaru w miarę pokonywania kolejnych etapów drogi ucina go po kawałku. Najpierw staje się krótsze jedno ramię, później drugie,
a w końcu główna belka. W efekcie dla tej drugiej osoby krzyż staje się coraz mniejszym trudem, łatwiej go nieść i droga wydaje się przyjemniejsza. W pewnym jednak momencie obydwie postacie zbliżają się do przepaści. Pierwsza kładzie nad urwiskiem swój krzyż
i bezpiecznie po nim przechodzi. Druga, mimo że próbuje zrobić to samo – nie może.
Krzyż jest na to zbyt mały. Nie sięga do drugiego brzegu. Dalej iść się nie da.

Przez większą część swojego życia bałam się krzyża. Kojarzył mi się wyłącznie
z cierpieniem. Nie rozumiałam, dlaczego Jezus miałby wymagać ode mnie dźwigania ciężaru, skoro nawet Jego-Boga tak zmęczyła i wyniszczyła fizycznie droga na Golgotę.
W oporze przed podjęciem ewangelicznego wezwania do niesienia jakiegokolwiek (nawet mojego) krzyża utwierdzało mnie przekonanie, że to niemożliwe, żeby Bóg chciał mojego cierpienia. Przecież jestem Jego dzieckiem. Przecież mnie kocha… .

Aż nadszedł moment, w którym odkryłam istotę krzyża. Odnalazłam ją właśnie
w kluczu miłości. Tak Bóg umiłował świat, że dał nam Jednorodzonego Syna. Tak Jezus ukochał nas, że wziął na siebie krzyż, dźwigając go z miłości do nas. I gdyby nie było tej miłości, nie byłoby krzyża. Bo krzyż był potrzebny nam, nie Jemu. Takiej miłości uczy mnie Jezus – pozwalającej unieść największy ciężar i jednocześnie przejść przez niejedną ciężką chwilę kochając i dzieląc się tą miłością. Owszem, mogę wybrać też inną drogę. Mogę iść przez życie odcinając po trochu miłość poprzez egoizm, pychę, samouwielbienie, odwrócenie się od przykazań. I może nawet momentami będzie mi całkiem przyjemnie, ale wtedy nie będę mogła być uczniem Chrystusa. Nie dlatego, że On mi zabroni, ale po prostu dlatego,
że bez miłości nie będę do tego zdolna.

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.