Bieda i nędza mają ludzką twarz

„Żył pewien człowiek bogaty, który ubierał się w purpurę i bisior i dzień w dzień ucztował wystawnie. U bramy jego pałacu leżał żebrak pokryty wrzodami imieniem Łazarz. Pragnął on nasycić się odpadkami ze stołu bogacza”.

Jest taka historia, która opowiada o człowieku, który wyszedł rano na plażę i zobaczył mnóstwo ryb leżących na brzegu. Większość z nich żyła, więc zaczął je wrzucać z powrotem do wody. Nadszedł wtedy drugi człowiek i ze zdziwieniem przyglądał się tej, zdawałoby się, syzyfowej pracy. Zaczepił pierwszego słowami: „Po co pan to robi? Przecież wszystkich
nie da się uratować. To co pan robi nie ma znaczenia wobec ogromnej liczby tych ryb”.
Na to usłyszał odpowiedź: „To prawda, wszystkich nie uratuję, ale jeśli uda się ocalić chociaż jedną, to będzie to miało znaczenie. Dla tej jednej uratowanej będzie to ogromne znaczenie”.

Przyzwyczailiśmy się do widoku biedy, wojen, tragedii, głodu. Są problemem ale jeśli bezpośrednio nas nie dotyczą, to często nie mają też dla nas ludzkiej twarzy. Dlaczego
tak jest? Może dlatego, że stając wobec nich przyjmujemy postawę drugiego człowieka tłumacząc innym, a właściwie bardziej sobie, że sami świata nie zmienimy, a nasz pojedynczy gest niewiele przyniesie wobec ogromu biedy i ludzkiego nieszczęścia.
Takim tłumaczeniem możemy co prawda próbować się usprawiedliwiać i nawet zagłuszyć na chwilę sumienie, ale od takiej postawy już tak naprawdę tylko jeden krok
do obojętności. Do tego, żeby bieda, bezdomność czy choroba drugiego człowieka wtopiły się w naszą codzienność i przestały kłuć w oczy i serce.
Czy tak było w przypadku bogacza? Czy przyzwyczaił się do widoku nędzy i nie widział siebie w roli „zbawcy” świata? Tego już się nie dowiemy. Wiemy natomiast ze słów Ewangelii, że gdyby bogacz mógł wrócić z miejsca do którego trafił po swojej śmierci,
to pragnienie Łazarza miałoby szansę być spełnione. Jego majątek wystarczyłby nie tylko na zaspokojenie głodu, ale na zapewnienie żebrakowi godziwego życia. I choć ten gest
nie zmieniłby całego świata, nie zniósł biedy i podziału społeczeństwa na tych, którzy mają wszystko i na tych, którzy nie mają nic, to dla Łazarza miałby on ogromne znaczenie.

Ta przypowieść, po raz kolejny pokazuje mi, że droga do Boga prowadzi przez drugiego człowieka. W drodze do zbawienia chodzi o to, żeby umieć pochylić się nad każdym, kogo w życiu spotykamy – nieważne, czy jest ubrany dostojnie, zwyczajnie czy ubogo. I o to, żeby nasze pojedyncze gesty pomagały dźwigać ludzkie nieszczęścia.
Kończąc to moje rozważanie Ewangelii chciałabym jeszcze przytoczyć cytat (niestety
nie pamiętam autora), który może być dopełnieniem całości: „Nie gardź nigdy drugim człowiekiem, bo jeśli Bóg dał mu życie, to znaczy, że jest ono tak samo wartościowe
jak twoje”.

*zdjęcie – Pixabay

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.