Wiara, choć pierwsza wśród cnót…

Zawsze zastanawiało mnie, dlaczego w momencie czynienia największych cudów Pan Jezus prosił, czy wręcz nakazywał uczniom, by tego faktu nie rozgłaszali. Przecież cuda te zawsze służyły dobru, pokonywały jakąś niemoc i dodawały wiary. Skąd więc taka prośba?

Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie:
„Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze”.

Nie raz i nie dwa modliłam się podobnymi słowami. W chwilach słabości i choroby swojej,
czy najbliższych, kiedy opuszczały mnie siły i z różnych powodów czułam, że moja wiara słabnie chwytałam się słów Pana Jezusa, który polecał apostołom: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych, wypędzajcie złe duchy!”. Czyli – czyńcie cuda. Chciałam mieć taki dar. Chciałam uzdrawiać i wypędzać złe myśli dręczące mnie i innych. Ja bardzo chciałam mieć wiarę, że to mogę.

Dziś Pan Jezus mówi o tym, że gdybym miała wiarę wielkości ziarnka gorczycy, udałoby się to, o co prosiłam. I dziś też stanęłam przed dylematem, co zrobiłabym z takim darem?
Nie wiem, ale wyobraźnia podpowiada mi różne rozwiązania. Mogłabym przecież dokonywać rzeczy niemożliwych. Mogłabym uzdrawiać, przenosić góry, rozkazywać żywiołom, ustanawiać porządek świata. Byłabym panią życia i śmierci. Czy umiałabym dobrze to wykorzystać?

A gdyby tak podobną wiarę mieli inni? Co stałoby się wówczas, gdyby również oni próbowali po swojemu „zarządzać” wszystkim dookoła? Czy potrzebny byłby nam Bóg?
Nie wiem, ale obawiam się, że skoro dziś potrafimy odwrócić się od Niego próbując polegać na sobie i swoich siłach, to tym bardziej moglibyśmy szybko zapomnieć o tym,
od kogo pochodzi nasza moc, kto przymnożył nam wiary. I byłoby tak jak w Raju – zerwanie jabłka byłoby ważniejsze niż wszystkie Boże obietnice, niż cała Jego miłość… .

Tak mówcie i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono:
„Słudzy nieużyteczni jesteśmy; wykonaliśmy to, co powinniśmy wykonać”.

 Pokora – to ona jest odpowiedzią na moje pytania. Bóg przymnaża wiary tym, którzy umieją być sługami. Tym, dla których to On jest na pierwszym miejscu i cuda, które za
jego przyzwoleniem mogą czynić służą ludziom, a przez to i Jemu. Wiara bez pokory będzie miała znamiona pychy – umocni nas w przekonaniu, że to nasze cuda, to nasza moc,
że to my jesteśmy wielcy i wspaniali.Pokorni słudzy wiedzą kto daje im moc i nawet jeśli cud dzieje się ich rękoma, to zawsze wskazują na prawdziwego sprawcę. Widać to na przykładzie świętych. Oni zawsze stawiali siebie na ostatnim miejscu. W swojej pokorze uniżali się tak bardzo, że stawali się narzędziami w ręku Boga. Nie było w nich pychy
i chęci odbierania czci i podziękowań za to, co robią. Nie kształtowali świata po swojemu, ale w pokorze czynili to, czego oczekiwał od nich Pan.
I Bóg przymnażał im wiary, bo na pierwszym miejscu zawsze stawiali Jego.

Przeczytałam gdzieś komentarz, że to czytanie (Łk 17,5-10) zawiera w sobie dwie odrębne przypowieści. Jedną o ziarnku gorczycy i wzrastaniu w wierze, a drugą o tym, jaką relację mamy (powinniśmy mieć) wobec Boga. Nie dawało mi to spokoju. Miałam mocne przekonanie, że to jest całość i skoro słowa Pana Jezusa zostały zapisane jako jeden fragment Ewangelii, to musiał być to też jeden całościowy przekaz. Próbując to połączyć
i zrozumieć odkryłam to, co powyżej. Czy słusznie? Czy moja próba zrozumienia tej Ewangelii idzie dobrym torem?

* zdjęcie – Pixabay

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.