Czym naprawdę jest światło wie tylko ten, kto zaznał ciemności… .
Wielokrotnie słyszałam od zasypiających dzieci słowa „tylko niech pani nie gasi światła”. Wystarczała mała lampka, światło na korytarzu żeby noc była przyjaźniejsza. Ta odrobina jasności potrafiła przegonić lęk, oddalić czarne myśli i ułatwić nadejście kojącego snu.
Niejednokrotnie widziałam również, jak odrobina nadziei danej komuś pogrążonemu
w ciemności smutku i bezsensu była światłem, które pozwalało na nowo wstać i pokonywać przeciwności.
Uczestniczyłam także kiedyś w projekcie, w którym przewodnik górski będący jednocześnie ratownikiem uczył dzieci jak przetrwać w górach w sytuacjach trudnych. Zapoznawał ich ze sposobami walki z żywiołami i uczył jak rozniecić ogień. Powiedział wtedy bardzo ważne dla mnie słowa: „Nawet najmniejsza iskra może być momentem ocalenia. I to nie chodzi o ciepło, ale o wiarę, o łapanie się tej cieniutkiej nitki nadziei,
że póki jest światło, jest życie”.
Tak, światło jest nie tylko życiodajne, ale również życionośne. Wiedzą to doskonale wszyscy ci, którzy zagubili się w realnych ciemnościach, w lasach, jaskiniach, tunelach.
Im jedna maleńka lampka ratownika uczestniczącego w poszukiwaniach potrafi przynieść radość, szczęście, ulgę i całą gamę innych pozytywnych odczuć. Przywrócić nadzieję na życie.
W dzisiejszej Ewangelii (Mt 5,13-16) Pan Jezus mówi do swoich uczniów niesłychanie budujące słowa: „Wy jesteście światłem świata”. To tak jakby powiedział do nich, że są nadzieją, życiem, oddalają smutek i lęk, ocalają. Nie warunkuje tego co powiedział ich życiem – On po prostu nazywa ich światłem, a jeszcze wcześniej solą ziemi. I to wszystko niejako z nadania, nie dzięki ich zasługom. A mówiąc te słowa Bóg jednocześnie daje im poznać, jaką drogę dla nich przeznaczył i czego przez to oczekuje: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie”.
Każdy z nas otrzymał taki dar jak uczniowie i dla każdego z nas jest wskazaniem, jak mamy żyć. To, czy będziemy chcieli go wykorzystać zależy oczywiście wyłącznie od nas samych. Jednak zakopanie daru i niepomnażanie go będzie stratą nie tylko dla nas, ale również dla tych wszystkich, dla których możemy stać się promykiem nadziei. Bo każdego dnia,
w różnych jego momentach i w różnych okolicznościach możemy rozpraszać ciemności ludzkiej samotności, nieść radość ale przede wszystkim możemy naszym życiem, postawą, dobrocią, miłością, służbą wskazywać prawdziwe Światło – Boga.
* zdjęcie Pixabay