Czy można kochać wszystkich ludzi? Bezwarunkowo, niezależnie od ich postaw i krzywd, jakie nam wyrządzają? Po ludzku rzecz biorąc jest to niezwykle trudne. Każda zadana
rana boli i jeśli nawet nie szukamy odwetu, to wzbudzenie pozytywnych myśli wobec krzywdzącego jest niełatwym zadaniem. Bywa wręcz tak, że to właśnie chęć odwetu
jest jednym z pierwszych odruchów. Słowa „ja ci jeszcze pokażę”, nawet jeśli nie są wypowiedziane głośno, to osadzają się w myślach na tyle mocno, że od ich realizacji uzależniamy nasz spokój. Przechodząc natomiast od słowa do czynu, dając myślom życie, jednocześnie z ofiary zamieniamy się w krzywdziciela. Jaki jest tego skutek? Tym razem
to my stajemy się nieprzyjaciółmi. Jednak nasze czyny nie odebrały nam przecież potrzeby bycia kochanymi.
Wracając do pytania o to, czy można kochać wszystkich ludzi chciałabym opowiedzieć
o pewnym spotkaniu. To było dawno – w ubogim domu mieszkała kobieta, której życie dobiegało kresu. Była samotna i spotkanie ze mną dało jej radość rozmowy. Nie dlatego,
że byłam kimś ważnym, ale dlatego, że miała z kim porozmawiać. Opowiadała o swoim życiu, jego trudach, ludzkiej złości i wzajemnym złym traktowaniu się przez osoby z jej otoczenia. Ale nie było w niej żalu, a raczej spokój i pogodzenie z tym, co było. Zapytałam, jak to robi, że ma wobec innych tyle łagodności. Odpowiedziała, że każdy jest czyimś dzieckiem. Patrząc na człowieka, choćby najtrudniejszego w relacjach ona widzi dziecko.
I myśli o jego matce, o jej miłości, trosce, wyrzeczeniach i pragnieniu, żeby syn, czy córka nigdy nie zaznali krzywdy. Od nikogo.
Każdy jest czyimś dzieckiem. Do tej prawdy wracałam już niejednokrotnie w chwilach,
gdy moja złość budowała plany odwetu. Nie, nie zaczynałam od razu kochać swoich nieprzyjaciół. Ale potrafiłam zobaczyć w nich dziecko – dziecko Boga. I poczuć ból,
jaki czuje rodzic, który patrzy na wrogość pomiędzy rodzeństwem. To pomaga ochłonąć, nabrać dystansu i na spokojnie stanąć przed pytaniem: chcę kochać czy nienawidzić?
Nie mogę godzić się na zło, ale muszę pamiętać, że zło to nie człowiek. Zło to brak dobra. Zadając krzywdę, najczęściej jeszcze mnożę zło tam, gdzie jest ogromne wołanie o dobro. Bodajże Lew Tołstoj powiedział: „Nienawidź zła w człowieku, człowieka kochaj”.
To zazwyczaj przynosi lepsze efekty niż odpłacanie pięknym za nadobne.
* zdjęcie Pixabay