Spotkanie przy studni (J 4,5-42)

Na przystanku autobusowym siedział młody chłopak, student. Ze względu na późną porę  wokół było prawie pusto. Po chwili dosiadł się do niego mężczyzna. Swoim wyglądem różnił się trochę od zadbanych obywateli dużego miasta, ale tym, co naprawdę go wyróżniało był wyraźnie zauważalny w jego zachowaniu dystans do tego dzieje się obok
i pewnego rodzaju spowolnienie, tak rzadkie w obecnym świecie. Niby siedział na przystanku, ale tak naprawdę nie czekał na autobus, nigdzie się nie śpieszył i widać było,
że raczej nie ma planów na ten wieczór.
Na początki milczeli, lecz po chwili jakoś tak samoistnie zaczęły płynąć słowa. O życiu, świecie i o bezdomności. W pewnym momencie mężczyzna przyznał się do tego, że od lat boryka się z brakiem domu. Mówił, że przyzwyczaił się już do tego. I nawet nie narzeka na swój los – ot, tak się jakoś stało i trudno. O nic też nie prosił, nie żebrał. Ale po pewnym czasie zdobył się na odwagę i zapytał, czy mógłby mieć prośbę. Student wyprzedzając
tę prośbę powiedział, że owszem – mogą podejść do sklepu i kupić coś do jedzenia. Lecz to nie o to chodziło. Mężczyzna zapytał, czy chłopak ma przy sobie jakąś przeczytaną książkę, bo to, czego najbardziej mu w życiu brakuje, możliwość czytania. Tęskni za książkami i to one sprawiają, że świat ma jeszcze kolory. Niestety, student miał przy sobie jedynie skrypty
i notatki z ostatniego egzaminu. Ale zaproponował, że chętnie się tym, podzieli. Bezdomny mężczyzna z radością je przyjął i ich drogi się rozeszły.

Spotkanie – czym jest? Rozmową, poznaniem czyjegoś imienia, wspólnym oczekiwaniem
na autobus? Czy może zaplanowaną wcześniej i ukierunkowaną rozmową? Może wszystkim tym po trochu, ale chyba najgłębiej i najpiękniej można je zdefiniować jako budowanie relacji – z nieoczywistym rozmówcą, z osobą o odmiennych poglądach, będącą w innej sytuacji życiowej, wyznającą inne wartości. Spotkanie jest okazją – do wzajemnego poznania czasem bardzo różnych światów, odkrycia tego, co łączy i zbudowania mostów tam, gdzie ich nie ma. Jego podstawą jest głębokie słuchanie i prawdziwa chęć usłyszenia tego, co mówi druga osoba, która być może zapragnie odkryć przed nami swoje karty.

 

Spotkanie Jezusa z Samarytanką było takim właśnie odkryciem siebie nawzajem.
To podczas niego padają słowa „Nie mam męża” jako przyznanie się do życia bez ślubu,
co było przedmiotem wstydu i „Jestem Nim Ja” jako deklaracji bycia Mesjaszem. Rozmowa tych dwojga nieznajomych jest zadziwiającym spotkaniem Samarytanki
z Żydem, człowieka z Bogiem. Jest relacją, która prowadzi do dobra, poznania i budowania wiary.

W naszym życiu wiele jest takich spotkań, które mogą budować – nie niszczyć, wspierać – nie oceniać, powodować zmianę ale nie zmieniać na siłę. Każdy z nas może przecież któregoś dnia spotkać bezdomnego lub Samarytankę.

 

Ten wpis został opublikowany w kategorii krok po kroku, czyli wszystkie wpisy. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.